Ambasada Szwecji przeprowadziła wywiad z Magdaleną Bęben, Polką mieszkającą w Szwecji, Nauczycielką Matematyki Roku, laureatką nagrody Królewskiej Akademii Nauk w Sztokholmie.
Co znaczy dla Pani nagroda przyznana przez Królewską Akademię Nauk?
To było dla mnie bardzo duże zaskoczenie, a jednocześnie potwierdzenie, że to, co robię jest dobre i doceniane. To duży zaszczyt. Jestem szczęśliwa, że mam wokół siebie ludzi, którzy naprawdę cieszą się moim rozwojem i chcieli mnie nominować do tak pięknego wyróżnienia.
Jak nagroda została przyjęta przez Pani kolegów i koleżanki?
W zespole, któremu przewodniczę, nie ma rywalizacji. Nie konkurujemy ze sobą. Kompetencje każdego z nas są tak samo ważne. Wspólnie się rozwijamy. Po ogłoszeniu nagrody dowiedziałam się, że jedna z nominacji wpłynęła od mojej koleżanki z zespołu. Zdziwiłam się, a ona na to: „Nie mogę sobie wyobrazić kogoś, kto byłby wart tego bardziej niż ty.” Wzruszyłam się.
Co charakteryzuje szwedzki system nauczania?
Ważne jest budowanie relacji, co mi się bardzo podoba. Jeśli tworzymy dobre relacje z uczniami, dużo łatwiej jest im zdobywać wiedzę. A przecież po to w końcu chodzą do szkoły.
Relacje na linii nauczyciel-uczeń, nauczyciel-nauczyciel, nauczyciel-dyrektor, nauczyciel-rodzic są podstawą sukcesu. Gdy w szkole pojawia się nowa grupa uczniów, poświęcamy jeden do dwóch tygodni na budowanie relacji poprzez rozmaite zabawy, ćwiczenia pomiędzy uczniami i klasami. To tworzy poczucie bezpieczeństwa. Z uczniami jesteśmy na ty, z czego jestem bardzo zadowolona.
W naszej szkole nauczyciele różnych przedmiotów odwiedzają uczniów podczas lekcji – na przykład nauczyciel szwedzkiego zajrzy czasem do uczniów podczas WF-u, pobiega z nimi. To dla mnie normalne, że mój kolega po fachu jest na mojej lekcji, bo ma chwilę przerwy. Nie musimy tego robić, ale uważamy, że to bardzo pożyteczne. W ten sposób uczniowie widzą nas w innej roli. Doceniają, że my też chcemy się uczyć nowych rzeczy. Lubią, gdy pytamy ich o radę, gdy to oni mogą nam służyć pomocą, gdy role się odwracają.
Dzięki tym relacjom wszyscy koledzy w zespole uwielbiają matematykę. Podchodzę do tego przedmiotu z pasją i mam indywidulane podejście do każdego ucznia. Dzięki temu moi uczniowie rozwijają się w sferze matematyki bez względu na pozycję wyjściową.
W szkole mamy takie powiedzenie, że nawzajem się „ulepszamy”. Każdy ma swoje mocne i słabe strony. I my to szanujemy.
Naszą rolą jest motywowanie uczniów. Raz w tygodniu mamy takie dwu-, trzygodzinne spotkania, które nazywamy „czasem dla gwiazd”. Wszyscy uczniowie pragnący otrzymać dodatkową pomoc są wtedy mile widziani. Nie traktujemy tego jak zajęć wyrównawczych; raczej jako inspirację do dalszego rozwoju.
Jak wygląda system oceniania w Szwecji?
Oceny przez pierwsze pięć lat są opisowe. Dopiero w szóstej klasie pojawia się skala od A do F, gdzie A jest oceną najlepszą, a F oznacza brak zaliczenia. Uczniowie przechodzą z klasy do klasy, nawet jeżeli nie zaliczą jakiegoś przedmiotu. Jeśli w szóstej klasie uczeń obleje jakiś przedmiot, w siódmej nauczyciel dopasowuje materiał do jego potrzeb. Uczeń otrzymuje też pomoc nauczyciela posiłkowego, który pomaga mu nadrobić materiał.
Jak przebiegają wywiadówki?
Na szwedzką wywiadówkę stawia się wychowawca, uczeń i jego rodzice. W szkole, w której pracuję takie spotkanie trwa ok. 30 minut. Uczeń sam je prowadzi, nikt nie mówi za niego. Taką wywiadówkę organizujemy na początku semestru. Uczeń mówi o tym, co chciałby osiągnąć i jak szkoła może go w tym dążeniu wesprzeć. Potem swoje trzy grosze może dorzucić nauczyciel. Taki system bardzo mi się podoba.
W jaki sposób uczy Pani matematyki, aby zachęcić do niej uczniów?
Matematyka nie należy do najłatwiejszych przedmiotów. Uczniowie często mają z nią problemy. Wciąż zadaję sobie pytanie: jak dotrzeć do wszystkich, co jeszcze muszę udoskonalić?
Zależy mi, aby każdy uczeń uwierzył, że jemu też się uda, jeśli tylko mi zaufa. Przykro mi, kiedy widzę, jak uczniowie nie wierzą w siebie, kiedy mówią: „Nigdy jeszcze nie dostałem dobrej oceny z matematyki. Dlaczego teraz miałoby mi się udać?” albo „Nie wierzę, że jeśli tylko się przyłożę, to się uda. Na pewno oblejesz mnie jak wszyscy inni nauczyciele!”. Takie wypowiedzi mobilizują mnie do jeszcze intensywniejszej pracy. Zresztą, obaj uczniowie, od których usłyszałam te słowa, bez problemu zaliczyli matematykę po roku intensywnej nauki. To właśnie jest w pracy nauczyciela najfajniejsze – możliwość pomagania innym!
Stosuje Pani jakieś specjalne metody?
Moje lekcje są dopasowane indiwidualnie do poziomu każdego ucznia. Dostosowuję zadania i sposoby tak, aby wszyscy uczniowie byli aktywni przez calą lekcję.
Nie planuję drobiazgowo każdego semestru. Poziom zadań na lekcjach dostosowuję do potrzeb uczniów. To nie podręcznik steruje tym, co robią uczniowie; decydują o tym ich potrzeby. Jeden będzie potrzebował dwudziestu zadań, by nauczyć się ułamków, a inny tylko pięciu. Zawsze zachęcam moich uczniów, aby mówili, co jeszcze powinnam udoskonalić, co mogę zrobić lepiej. Jestem tam dla nich i słucham ich głosu.
Ponieważ pracuję w małych grupach, w tygodniu mam dużo lekcji. To jednak daje mi możliwość indywidualnej pracy z każdym uczniem.
Sama też nieustannie się szkolę, obecnie uczestniczę w dwuletnim projekcie na Uniwersytecie w Malmö. Spotykam się z innymi nauczycielami. Dyskutujemy o naszej pracy i potrzebach naszych uczniów. Wprowadzam usprawnienia i widzę pozytywne efekty. To dla mnie największa radość.
Najmilsza rzecz, jaką powiedział Pani uczeń?
„Magdalena, kiedyś nienawidziłem matematyki, a teraz to mój ulubiony przedmiot.” To mnie motywuje do pracy.
Magdalena Bęben pochodzi z Głowienki k. Krosna. Ukończyła studia na Uniwersytecie Rzeszowskim. 16 lat temu przeprowadziła się do Szwecji. Mieszka w Gantofta k. Helsingborga. W wolnym czasie lubi biegać i kibicować córkom grającym w unihokeja.