Katarzyna Tubylewicz opowiada ambasadzie o swoich najnowszych projektach
W marcu ukaże się Twoja najnowsza książka. W odróżnieniu od poprzednich – reportaży i powieści obyczajowych – będzie to kryminał. Co zainteresowało Cię w tym gatunku literackim?
„Bardzo zimna wiosna”, bo taki jest tytuł tej powieści to mój pierwszy kryminał i pierwsza część serii, której bohaterami są dwaj policjanci Jens i Björn. Postanowiłam napisać kryminał, bo znów zatęskniłam za fikcją, ale nie chciałam rezygnować z czegoś, w czym jestem dobra, czyli ze zrobienia porządnego researchu. Kryminał, zwłaszcza taki, który porusza ważne aktualne problemy społeczne i da się czytać na różnych poziomach, nie tylko jako wciągająca historia, wymaga sporo wiedzy i ogromnego nakładu pracy czysto reporterskiej. Moja powieść jest w dodatku kryminałem policyjnym, w którym sporo opowiadam o prawdziwych problemach szwedzkich służb, które znajdują się dziś w poważnym kryzysie. Nie dałoby się tego napisać bez uprzedniego zdobycia gruntownej wiedzy na ten temat. Nie przypadkiem zadedykowałam „Bardzo zimną wiosnę” szwedzkim policjantom. Kilku z nich bardzo mi pomogło. W powieści tej poruszam też kilka ciekawych i mało znanych wątków historycznych. Uważam, że dobry kryminał, a wierzę, że właśnie taki udało mi się napisać, to bardzo wymagający gatunek. A jednocześnie pisanie kryminałów potrafi wciągnąć i bawić tak samo jak ich czytanie. Zawsze lubiłam kryminały, ale tylko i wyłącznie naprawdę dobre. Czytanie słabych kryminałów kończę gdzieś na pięćdziesiątej stronie.
Możesz przybliżyć fabułę książki?
Akcja dzieje się we współczesnym, wielokulturowym Sztokholmie. Pewnej niedzieli przypadkowy klient znajduje na parkingu przed supermarketem w Nacka opuszczone volvo, a w nim zwłoki staruszki, której ktoś wypchał usta pogniecionymi gazetami. Ta staruszka to Greta Sjöwall, z pochodzenia Niemka, zamożna i szanowana obywatelka, która udzielała się charytatywnie i angażowała w pomoc uchodźcom. Inspektorzy kryminalni Jens Vikander i Björn Fågel z komisariatu w Nacka Strand badają kilka tropów. Najbardziej obiecujący wiąże się z młodymi uchodźcami z Afganistanu, którzy często gościli w domu Grety, ale do głosu dochodzą też echa dawno minionej przeszłości. Swoje tajemnice ma także Ewa, Polka, która od niedawna opiekowała się panią Sjöwall. W toku sprawy Ewa zaprzyjaźnia się z Jensem, który jest postacią niezwykłą. To dwumetrowy, niezgrabny i trochę przerażający z wyglądu policjant kilka lat przed emeryturą. Ma złote serce, duże problemy w domu i niezłą intuicję. Myślę, że czytelnicy go pokochają . Wręcz wiem, że tak się stanie , bo kilka osób już oszalało na jego punkcie. Nigdy wcześniej nie udało mi się stworzyć postaci tak frapującej i tak bardzo ludzkiej, żywej. Myślę, że Jens po prostu istnieje naprawdę…
Wspólnie z twoim synem Danielem pracujecie nad kolejnym - po przewodniku „Sztokhom” - projekcie książkowym. Opowiesz o nim coś więcej?
To książka, która będzie połączeniem sposobów opowiadania o Szwecji, jakie zaproponowałam w „Moralistach” i w „Sztokholmie”, a jednocześnie stanie się bardzo ciekawym eksperymentem. Zajmuję się w niej tematem samotności. Rozmawiam o niej z fascynującymi ludźmi i przedstawiam ten problem z najróżniejszych perspektyw przyglądając się przy tym po raz kolejny różnym szwedzkim specyfikom. Jednocześnie razem z Danielem poszukujemy w Szwecji samotnych, niezwykłych miejsc, dzikiej natury i tras podróżniczych dla osób, które chcą doznać ciszy i spokoju absolutnego, takiego, jaki jest możliwy już chyba tylko na północy Europy. Jeździmy po całym kraju, bawimy się przy tym genialnie, ja zbieram materiały i rozmowy, a Daniel robi niesamowite zdjęcia. Praca nad tą książką to jedna z piękniejszych przygód, jakie mi się w ostatnim czasie przydarzyły. I jest to też opowieść bardzo osobista, bo sama kocham ludzi, ale jestem też na wiele sposobów samotnikiem.